poniedziałek, 26 maja 2008

Fordyzm a rozwój pracowników w branży IT

Henry Ford to człowiek-legenda. Wynalazca, przedsiębiorca i polityk, ze swojego młodzieńczego marzenia był w stanie uczynić odnoszącą oszałamiające sukcesy międzynarodową koroporację. Słownik nauk społecznych zawdzięcza genialnemu synowi farmera coś zgoła innego: słowo pochodzące od jego nazwiska, opisujące specyficzny rodzaj zarządzania. Fordyzm to termin oznaczający najczęściej zjawisko racjonalizacji i standaryzacji procesu wytwórcznego, najczęściej poprzez rozłożenie go na elementarne części składowe i rozdzielenie poszczególnych zadań pośród niewykwalifikowanych pracowników. Najbardziej znanym dzieckiem rewolucji fordyzmu jest bez wątpienia Model T (na zdjęciu obok), podstawową zaś emanacją taśma produkcyjna, przedstawiona w pamiętnym sposób w fimie Charliego Chaplina "Modern times":


Wyparty nieco z pamięci obraz taśmy produkcyjnej przypomniał mi się ostatnio podczas rozmowy z moim znajomym programistą. Opowiedział mi historię kolegi z branży, który pracując w jednej z bardziej renomowanych firm informatycznych, odpowiedzialny jest za kodowanie małej części powstających niczym na taśmie produkcyjnej produktów tej firmy. Pracownik ten oczywiście rozwija się w zakresie fukncjonalności, nad którą pracuje - w ciągu kilku lat pracy może stać się dla firmy niezastąpionym programistą, specjalistą w zakresie, powiedzmy, implementacji określonej części systemu zaawansowanego wyszukiwania w sklepach internetowych. Brzmi dobrze, prawda? Problem takiego pracownika polega jednak na tym, że nie uzyskując całościowego obrazu projektu i nie poświęcając części swojego czasu na rozwój, staje się z czasem dobrze przeszkolonym trybem w maszynie, tylko nieco trudniej zastępowalnym niż pracownicy w fabrykach Forda (znane jest wszak powiedzenie - przypisywane Januszowu Filipiakowi - że każdego pracownika da się zastąpić skończoną liczbą studentów).

Myśląc o modelu produkcji taśmowej, bardzo rzadko myślimy o branży IT. Firmy informatyczne kojarzą się nam raczej z Google, z jego trzyosobowymi zespołami, 20% wolnego czasu na innowacje i daleko idącej niezależnoścą grup zadaniowych. Ten obraz nie do końca odpowiada rzeczywistości, jakiej doświadczają informatycy w wielu firmach w Polsce. Są oni często częścią rozbitego na podstawowe zadania procesu produkcji oprogramowania, wykonując powtarzalne czynności w ściśle określonym zakresie obowiązków.

Wady i zalety produkcji taśmowej nie zmieniły się od czasów Forda. Podstawowym powodem, dla którego taśma produkcyjna wygrała (i często ciągle wygrywa) z pojedynczym specjalistą-rzemieślnikiem, jest znaczna redukcja błędów oraz zwiększona efektywność całego procesu - pracownicy, wykonując proste zadania, nie muszą tracić czasu na dobieranie narzędzi, nie muszą również obejmować całej złożoności wykonywanego zadania. Co więcej, z czasem poszczególne etapy łańcucha produkcji można zastępować maszynami, co jeszcze bardziej ogranicza koszty. Wadą, o której najczęściej wspomina się w podręcznikach, jest przede wszystkim niska elastyczność - raz ustawiony proces produkcji trudno zmodyfikować, a tym bardziej odwrócić. Jest to problem szczególnie istotny przy gwałtownie zmieniających się rynkach, a w dzisiejszych czasach trudno mówić o innych.

Wadą, na którą rzadziej zwraca się uwagę przy analizie produkcji taśmowej jest olbrzymie marnotrawstwo potencjału pracownika. Firmy korzystają jedynie z ułamka potencjalnych kompetencji zatrudnionych osób, nie wykorzystując tego, że są one najbliżej procesu produkcji i prawdopodobnie, gdyby dać im większy zakres obowiązków, mogłyby znacznie go udoskonalić (rozwiązanie to jest cechą charakterystyczną zarządzania japońskiego). Kolejną zapomnianą konsekwencją standaryzacji i ograniczonego zakresu wykonywanych zadań jest brak rozwoju osobistego i zawodowego pracownika wykonującego taką pracę, doprowadzający z czasem do znacznego ograniczenia jego możliwości ponownego zatrudnienia oraz obniżonej satysfakcji z pracy. Sprowadzenie osoby do elementu taśmy produkcyjnej jest zwykle niekorzystne dla pracownika, bez względu na to, czy mówimy o pracy w zakładach Forda w roku 1913, czy w klimatyzowanym kompleksie IT w roku 2008.

4 komentarze:

BB pisze...

Ze smutkiem musze stwierdzic, ze praca w firmach IT to zaledwie czubek gory lodowej. Mysle ze to realny problem dla Polski i wszystkich krajow naszego regionu. Jestesmy relatywnie tania sila robocza. Dla zagranicznych koncernow przedstawiamy realna wartosc jako podwykonawcy/ wykonawcy ale nie tworcy. Jesli jakis proces da sie rozbic na drobniejsze elementy, czyli sfordyzowac to da sie go relatywnie tanio wyeksportowac i kontrolowac z odleglosci. TO ostrozny szacunek ale mam wrazenia, ze 95% prac w duzych firmach opiera sie na wykonwywaniu prostych czynnosci (latwo zastepowalnymi rekami). Polska jako zaglebie outsourcingu to zaglebie ludzi wypalonych.


Taka mala dygresja (z gory przepraszam za "nie na temat", ale przy okazji zastanawiania sie nad innym problemem doszedlem do ciekawej obserwacji) Realnie jako spoleczenstwo poswiecamy prawie tyle samo czasu na jedzenie co na prace. Wiec moze nie jest to az tak kluczowy element naszego zycia? Do refleksji;)

liczba ludnosci: wg GUS na 2007 rok 38125.5 w tym do 18 roku zycia 8229.5, w wieku emerytalnym 60/65 I wyzej 5983.2. 19 - 44 14681.4; 45 - 59/64 9231.4., czyli aktywni zawodowo to 23912.8, czyli 63% calosci

przecietna dlugosc aktywnoscie zawodowej w Polsce jest w takim razie nieistotna bo porownamy to do sredniej aktywnosci w populacji aktywnej, czyli wedlug eurostatu to 55% spoleczenstwa

Aktywnych zawodowo jest 35%

niedziele to 1/7 calego roku, czyli 365 dni
Dni ustawowo wolne od pracy określone ustawa z 18.1.1951 r. o dniach wolnych od pracy (Dz.U. Nr 4, poz. 28 ze zm.). Są to następujące dni:

1 stycznia - Nowy Rok
23 marzec - pierwszy dzień Wielkiej Nocy
24 marzec - drugi dzień Wielkiej Nocy
1 maja - 1 maja - Święto Państwowe
3 maja - 3 maja - Święto Narodowe Trzeciego Maja
11 maja - pierwszy dzień Zielonych Świątek
22 maja - dzień Bożego Ciała
15 sierpnia - 15 sierpnia - Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
1 listopada - 1 listopada - Wszystkich Świętych
11 listopada - 11 listopada - Narodowe Święto Niepodległości
25 grudnia - 25 grudnia - pierwszy dzień Bożego Narodzenia
26 grudnia - 26 grudnia - drugi dzień Bożego Narodzenia

zwykle okolo 3 dni wypada w niedziele wiec mozna je odjac od tej listy. Za soboty przysluguje dodatkowy dzien ekstra.
Zgodnie z art. 154.§1. kodeksu pracy wymiar urlopu wynosi:
1) 20 dni - jeżeli pracownik jest zatrudniony krócej niż 10 lat
2) 26 dni - jeżeli pracownik jest zatrudniony co najmniej 10 lat z tym ze do stazu pracy wlicza sie rowniez edukacje, czyli dla osoby z wyzszym wyksztalceniem to 8 lat, czyli po 2 latach pracy mamy juz wiecej wolnego
dochodza do tego dodatkowe urlopy wychowawcze, opiekunzce, ze wzgledu na wyjatkowa sytuacje itp
przyjmuje wiec srednio (bardzo konserwatywnie) 28 dni

choroby (bardzo zachowawczo) 5 dni w roku
dni produkcyjnych w roku 365 minus wszytkie wolne dni to 271 dni, czyli 74%

godzin pracy dziennie 8
przy komputerze przysluguje nam 1 godzina wolnego dziennie ekstra (5 minut po kazdej godzinie +15 minut ), nie kazdy pracuje przy komputerze ale tez nie kazdy pracuje non-stop. Wliczajac wszystkie przerwy (bardzo ostroznie) szacuje aktywny czas spedzony w pracy na 6 godzin. czyli 25% dnia

35%*74%*25% to 6.4%

Realna praca (w sprzypadku Polski) zajmuje nam 6.4%
dla porownania sen zajmuje nam (przy 8 godzinach dziennie codziennie)33.33%

jedznie zajmuje nam (1.2 godzina dziennie) codziennie 5%

Jest tez bardziej optymistyczna strona. Jesli 6.4% aktywnosci ludzkiej wystarczy aby popychac ten swiat do przodu to przy odrobine lepszej organizacji swiata pracy (zachowujac cala nasza wydajnosc jako spoleczenstwa) wystarczyloby pracowac jeden dzien w tygodniu;P

BB pisze...

Zdaje sobie oczywiscie sprawe z pewnych uproszczen:
okres edukacji, niepelnosprawni trwale niezdolni do pracy, praca w domu, wiek niemowlecy i dzieciecy;

Nie zmienia to faktu, ze realna praca zajmuje nam najwyzej 6.4% (jesli popatrzymy na calkiem liczna grupe urzednikow, ktorzy nie wykorzystuja swojego czasu pracy w 100%;P albo nauczycieli lub ludzi pracujacych na niepelnych etatach to ten procent moze jeszcze sie obnizyc.

Piotr Prokopowicz pisze...

Wielkie dzieki za komentarz. Rzeczywiscie, problem nie ogranicza sie do firm IT, dotykajac, moze nawet przede wszystkim, firm offshorujacych swoje funkcje (finansowe, obslugi klienta etc.) do Polski. Ciekawe jest jednak to, ze myslac o pracy w IT czesto wydaje nam sie, ze jest to branza wolna od fordyzmu, podczas gdy doswiadczenie wielu informatykow pokazuje na cos zgola innego.

Twoja analiza czasu pracy jest bardzo ciekawa, chociaz moim zdaniem jej podstawowe zalozenie ociera sie o blad ekologiczny. Czy rzeczywiscie praca zajmuje NAM 6,4% czasu w ten sam sposob, w jaki jedzenie zajmuje NAM 5%? Rozumiem, ze piszac MY, masz na mysli "my - Polska", pozostaje jednak pytanie na ile sensowne jest wyciaganie takiego zagregowanego wskaznika na poziomie kraju i przenoszenie go na poziom jednostkowy (mam wrazenie, ze podobnie niewielki, jak wyciaganie sredniego zarobku wliczajacego zerowe zarobki dzieci i niemowlat, po czym przenoszenie go na poziom przecietnego Polaka). Mowiac krotko i nie wchodzac w statystyczne dysputy, praca jest kluczowym elementem zycia dla ludzi pracujacych - zajmuje im, stosujac Twoje wyliczenia, 37,5% czasu czuwania (6h / [24h doby - 8h snu]), od poniedzialku do piatku, przez znaczna czesc doroslego zycia. Wydaje mi sie, ze warto o ten czas powalczyc;)

BB pisze...

Nie przecze, ze warto o ten czas walczyc i jestem jak najbardziej za tym zeby ten czas byl wykorzystywany jak najlepiej. Ta refleksja byla ogolniejszej natury i dotyczyla dokladnie 6.4% aktywnosci ludzkiej i tego ze tak niewielki wysilek pozwala na utrzymanie/napedzanie calego spoleczenstwa. W ten sam sposob mozna stwierdzic ze srednie zarobki w Polsce wliczajac niemowleta wynosza zapewne okolo 800 zlotych netto na osobe miesiecznie i co ciekawe wystarczy to w zupelnosci na godne zycie. [Te wyliczenia nalezaloby jeszcze skorygowac w dol bo wedlug wyliczen OECD Polacy pracuja jeszcze okolo 25 dni krocej w roku niz moje obliczenia, a co jeszcze ciekawsze przecietny pracujacy Holender pracuje zaledwie przez 160 dni w roku!!]


Wracajac do meritum. Fordyzm ma jeszcze jedna ogromna zalete. Prace mozna podzielic na drobne elementy co umozliwia prace w niepelnym wymiarze godzin, na odleglosc, w dowolnym momencie. Tu lezy przyszlosc pracy i nadzieja na rownowage pomiedzy zyciem prywatnym i zawodowym.